„Nikt Cię nie ogranicza, z wyjątkiem Twoich myśli.
Nic Cię nie powstrzymuje, z wyjątkiem Twoich lęków.
Nic Cię nie kontroluje, z wyjątkiem Twoich przekonań i wierzeń.”
Marianne Williamson
Wymówka. Cichy zabójca kreatywności, pomysłowości, rozwoju w szerokim ujęciu.
„Chciałabym zmienić pracę, ale jest pandemia”
„Chciałabym schudnąć, ale nie mam czasu ćwiczyć”
„Chciałabym nauczyć się języka, ale nie mam pieniędzy na kurs”
I tak dalej, i tym podobne..
Ile razy tylko słyszę jakieś „ale”, to już szykuję się na listę powodów, dla których miałoby się to nie udać. I na brak pomysłu, jak można to osiągnąć.
Nie będę udawać alfy i omegi. Sama kiedyś karmiłam się wymówkami, szukałam powodu, ba, powodów, dla których miałabym czegoś jednak nie robić. I co? Cóż, tkwiłam w miejscu, w swojej jakże bezpiecznej strefie komfortu, nakarmiona swoimi „ale”, przekonana o tym, że przecież bardzo jasno to sobie wytłumaczyłam.
Na dzień dzisiejszy mogę śmiało stwierdzić, że gdybym wówczas miała dzisiejsze podejście, osiągnęłabym wszystko co chciałam. Mówiłabym płynnie po hiszpańsku, miałabym formę życia, odeszłabym ze związku, który mnie unieszczęśliwiał.
Jest to jednak ważna lekcja, ponieważ miałam dużo czasu na refleksje, na pracę nad sobą, i przede wszystkim na wprowadzenie zmian. I już dziś wiem, że wymówki to zło. Tak, zło, i nie ma co owijać w bawełnę. Wpadanie w wir wymówek, które są dobrym usprawiedliwieniem na życie, które nie jest takie, jakbyśmy tego oczekiwali, do niczego nas nie doprowadzi.
Jak zatem pracować z wymówkami?
Ćwiczeń jest kilka, dobieram je zawsze indywidualnie do osoby, z którą pracuję. Dziś napiszę Wam taki prosty krok do zabrania się za swoje wymówki.
Pierwsze co dobrze jest zrobić, to zidentyfikować nasze osobiste wymówki. Czyli wszystko to, co występuje po naszym „ale”.
„.., ALE nie mam na to czasu”
„.., ALE nie mam tyle pieniędzy”
„.., ALE mam dzieci na głowie”
I co ważne, WYPISZ je na kartce papieru. Samo pomyślenie o nich nic nie da. Bo to tak samo jak robienie czegoś w myślach, a w rzeczywistości. Niby to samo, a jednak różnica kolosalna. Wypisanie spowoduje powstanie uczucia, które temu towarzyszy. Od samego myślenia, nic jeszcze człowiek nie poczuł.
I jak już je wypiszesz, i sobie na to popatrzysz, to pomyśl, co chcesz dalej z nimi zrobić?
Co zyskujesz stosując te wymówki?
Czy przy okazji coś tracisz?
Chcąc zrealizować plany, co zrobisz tak na 100%?
Dążąc do osiągnięcia stanu idealnego dla siebie, czego będziesz robić więcej, a jakie aktywności odrzucisz całkowicie?
Trzymam kciuki za wykonanie tego ćwiczenia. Jedyną osobą, która Cię z tego rozliczy jesteś Ty sam/a. Tu nikt nikogo nie ocenia, nie o to chodzi w tym zadaniu. Wszelkie emocje towarzyszące temu ćwiczeniu są Twoje, i tylko Twoje. Robiłam sama to ćwiczenie już jakiś czas temu, i mimo obaw – to niejako konfrontacja ze swoimi lękami – podołałam. I byłam niezwykle zadowolona z efektów. Wprowadziłam zmiany, osiągnęłam cele.
Życzę, aby u Ciebie było tak samo.
A jeśli poczujesz, że to dopiero początek, i chcesz iść za ciosem i pracować nad celami i zamierzeniami, to zapraszam na sesję – wspólnie wypracujemy plan działania, abyś z dumą i pewnością siebie stwierdził, bądź stwierdziła, że osiągasz sukces.
Trzymam kciuki 🙂